Turcja
Strona domowa W górę

Turcja

cytadela w hotelu kolumna Juliana skwer okolice cytadeli 1 okolice cytadeli 2 puszczanie latawców  pomnik Ataturkamauzoleum Ataturka

26.06.2004 Wylatujemy z Warszawy o 14:35 Gdy mój brat dowozi nas na lotnisko widzimy w terminalu straszliwą kolejkę. Na szczęście okazuje się, że ci podróżni czekają na samolot do USA ( zepsuł się taśmociąg ), a nas obsłużono całkiem sprawnie.  Mamy przerwę w podróży w Pradze. Chodzimy trochę po sklepach wolnocłowych. Jest po wejściu do UE jest dość drogo, dochodzi do tego jeszcze niekorzystny kurs złotówki – tylko 7 koron za złotówkę. Za piwo i wino w knajpce zapłaciliśmy aż 6$ ( zdzierstwo ). Dalsza część lotu do Istambułu przebiegła bez problemu. Na miejscu byliśmy przed 10:00 wieczorem, ale z powodu przesunięcia czasu na miejscu była prawie 23:00. Wypłacam z bankomatu 230 000 000 Lirów, czyli 150$. Ponieważ następnego dnia ma się zacząć szczyt NATO, chcemy jak najszybciej wyjechać z miasta – szukamy dojazdu do dworca autobusowego. W informacji mówią nam, że metrem, ale potem taksówkarze okłamują nas, że już zamknięte ( zeszliśmy do metra, ale wejście było zastawione barierkami, więc myśleliśmy, że mówią prawdę ). W końcu jakaś pani nam mówi, że metro jest czynne do 24:00 i radzi nam jechać na dworzec ze względu na szczyt. Zjeżdżamy windą – okazuje się, że barierki są z powodu remontu. Kupujemy bilety ( 1 000 000 L ), pewien miły pan nam pomaga i jedziemy na Otogar. Na dworcu jesteśmy po północy. Nie ma autobusu do Dagobayzait – jest pełny. Proponują nam przejazd do miejscowości Erzincan za 40 000 000 , a stamtąd podobno za 20 000 000 L można dojechać do Dagobayzait. Jednak autobus jest następnego dnia o 13:00, więc decydujemy się jechać na razie do Ankary za 20 000 000 L. Wsadzają nas do jakiegoś autobusu i jedziemy.  Oczywiście po drodze mamy kilka postojów, ale trochę udaje się nam pospać i rano jesteśmy w Ankarze. Na dworcu naganiacz prowadzi nas do biura linii Ararat. Autobus o 13:00 jest pełny, więc kupujemy za 40 000 000 L / osobę bilety do Dagobayzait na godzinę 19:00. Idziemy do kafejki coś zjeść – ja niechcący zamawiam mleko.  Potem idziemy do metra ( bilet kosztuje 1 mln L ), którym jedziemy do stacji pod cytadelą. Mijamy pomnik Ataturka  na koniu. Idziemy na śniadanie ( tosty, bułeczka z masłem, herbatka – w sumie płacimy 7,70 mln L ). Idziemy do cytadeli – witają nas bród, smród i psy – nie wchodzimy do wnętrza, bo jest zamknięta, ale niżej znajduje się całkiem ładny park. Wokół rozciąga się dawna zabudowa, z lekka slumsowata. Schodzimy niżej, aby obejrzeć kolumnę Juliana ( wokół niej śpią jacyś dziadkowie ), potem meczet i rzymskie ruiny. Trochę błądzimy po starówce, a potem idziemy do parku w centrum, gdzie jemy „döner kebab”, czyli kebab i jogurt ( 1,5 mln L ). Odpoczywamy w parku ( Ola śpi J ), a potem idziemy do mauzoleum Ataturka. Po drodze kupujemy wodę ( 500 000 L ). Przechodzimy przez eleganckie dzielnice w europejskim stylu, gdzie kobiety nie naszą chust. Do samego mauzoleum nie wchodzimy, bo jest za daleko, ale oglądamy je z oddali. W supermarkecie robimy małe zakupy ( bułka kosztuje 250 000 L ). Wracamy metrem na dworzec. Autobus jest trochę spóźniony i odjeżdżamy o 19:30. Dają nam kawę, puszczają film. Siedzimy na końcu, troszkę rozmawiamy z innymi pasażerami, a potem zasypiamy.

droga do Dagobayzait fort Ishak Paszy okolice Dogubeyazit - góry fort Ishak Paszy - wejście fort Ishak Paszy - kobiety fort Ishak Paszy - szczegół Turcja-Dogubeyazit-Ararat1.JPG (311549 bytes) góra Ararat 2 góra Ararat i my góra Ararat i dzieci pod Araratem - kobiety arka Noego

28.06.2004 Rano jesteśmy już we wschodniej Turcji, witają nas piękne widoki. Mamy opóźnienie i na miejscu jesteśmy dopiero przed 14:00. jakiś chłopczyk prowadzi nas do hotelu Erzurum, gdzie płacimy 10 mln za dwójkę. Pan z recepcji namawia nas intensywnie na wycieczkę po okolicach – schodzimy z ceny 25$/osobę do 20$ za dwójkę. Po kąpieli jedziemy. Najpierw do cytadeli Ishak Pasha. Nie udaje się nam wejść do środka, bo nie ma strażnika. Z zewnątrz budowla wygląda przepięknie. Potem idziemy wyżej, z opuszczonego meczetu oglądamy panoramę. Wracamy niżej, gdzie okoliczni  mieszkańcy ( zwykle Kurdowie ) urządzają sobie piknik. Przysiadamy się do pewnej rodziny, która częstuje nas smażonymi skrzydełkami kurczaka. Potem jedziemy obejrzeć górę Ararat, a następnie do arki Noego ( góra o tym kształcie ). Ponieważ właściciel hotelu dowiaduje się, że jego wujek miał wypadek, dalej wiezie nas brat właściciela. Tuż przy granicy z Iranem znajduje się głęboki krater powstały w wyniku uderzenia meteorytu. Wracamy do hotelu. Jemy sish-kebab i sałatkę z ( zimnymi ) frytkami oraz pijemy pepsi – w sumie za 7,5 mln L  Potem kupujemy wodę ( 500 000 / butelkę ) i idziemy spać.  Następnego ranka wita nas deszcz i burza. Do naszego pokoju raptownie zagląda jakiś Turek – ciekawe, czy przez pomyłkę. Idziemy do dolmuszy jadących do granicy.  Jakiś taksówkarz usiłuje nam wmówić, że dolmuszy już nie ma, ale to oczywiście nieprawda. Czekając na transport wypijamy herbatkę za 200 000 L. Na początku myśleliśmy, że tylko tyle płacimy za kurs, ale po wyjaśnieniu małego nieporozumienia okazało się, że przejazd kosztuje 2 mln L. Pod granicą wysiadamy – cinkciarze chcą nam sprzedać irańskie riale po niskim kursie - zaczynają od 5 000 IRR za 1$, aby dojść do 6 000 IRR. Dobrze, że nie zdecydowaliśmy się kupić, bo drugiej stronie granicy kurs był znacznie lepszy. Przechodzimy do Iranu.

hotel góra Nemrut krajobraz głowa 1 głowa 2 głowa i Ola głowy 1 głowy 2 głowy 3 głowy 4 głowy 5 głowy i ja lew orzeł 1 orzeł 2 orzeł 3 orzeł i głowa posąg lwa rzeźby tablice i Ola usta zrzucone głowy wschód słońca

18.07.2004 Wracamy z Iranu do Turcji. Musimy troszkę tłumaczyć się z naszej wizy ( nie chcemy kupować nowej ), ale w sumie jest miło, jeden z pograniczników umiał nawet "dzień dobry" po polsku. Po przekroczeniu granicy bierzemy taksówkę do pierwszego miasta za 20 mln. TL, a tam wsiadamy do minibusa do Van ( też 20 mln TL ) Po drodze mijamy kontrole, i posterunki wojskowe oraz transportery opancerzone na wzgórzach. W Van od razu kupujemy bilety do Malatya za 25 000 000 /osobę. Oferują mi wymianę pieniędzy po niezbyt korzystnym kursie, więc wyciągam pieniądze z bankomatu. Z biura linii autobusowych zawożą nas autobusikiem na dworzec. Robimy tam drobne zakupy. Szukamy stanowiska naszego autobusu. Za pomoc pewien mężczyzna chciał pieniędzy, ale nic mu nie daliśmy. Wyruszamy o 12:30 ( zdążyliśmy na tak wczesny autobus dzięki godzinnej różnicy czasu pomiędzy Iranem i Turcją ). W autobusie polewają nam ręce, serwują napoje, jest naprawdę OK. Po drodze pojazd się jednak trochę psuje, ale udaje się go naprawić. Do celu docieramy o 22:00 Taksówka do hotelu Kantar kosztuje 10 mln TL, a w tym hotelu dwójka z prysznicem i ubikacją na korytarzu  25 mln TL, płatne z góry. Kupujemy wodę ( 2 mln Tl ) i idziemy spać. Niestety pokój mamy od ulicy i docierają z niej hałasy oraz światło. 
Następnego ranka jemy śniadanie ( wliczone w cenę pokoju ) . Szukam biura informacji turystycznej. Znajduje się ono w budynku municypalnym za statuą
( tym razem nie jest to statua Ataturka ). Miła pani mówi mi, że wycieczka na górę Nemrut kosztuje 30$/osobę. Decyduję, że jedziemy na nią. Mamy się stawić o 12:00. Wymieniam pieniądze ( kurs kiepski 1$=1 420 000 TL ). Wracam do hotelu, pakujemy się. Staramy się kupić w aptece jodynę, ale nie udaje się nam wytłumaczyć o co chodzi. Docieramy do biura informacji. Stamtąd prowadzą nas do knajpki w parku, gdzie mamy czekać na wyjazd. Rozmawiamy z Kemalem, szefem biura turystycznego. Wyjazd następuje po 12:00. Jedziemy minibusem, po drodze mamy przystanek w supermarkecie i na lunch (  8 500 000 TL za dobre jedzonko na dwie osoby ), Jedziemy krętymi górskimi drogami do hoteliku. Tam wpłacamy pieniądze ( można liry, można euro, ale dolary się najbardziej opłacają ). Dostajemy mały dwuosobowy pokój z łazienką. Jest czas wolny, odpoczywamy, chodzimy niedaleko hotelu ( piękne widoki ). Potem pakujemy się do minibusu i jedziemy na górę. Wstęp kosztuje 500 000 Tl/osobę, trzeba jeszcze trochę podejść. Głowy są na dwóch tarasach i wschodnim i zachodnim.  Jest dość dużo turystów. Mi się miejsce podoba bardzo, Ola jest trochę zawiedzona. Czekamy na zachód słońca. Gdy jest ono nisko, pięknie oświetla rzeźby. Gdy zaczyna się ściemniać schodzimy i jedziemy do hotelu. Na kolację podają nam mięso z bakłażanem i ryż, a na deser arbuza. Potem można wypić herbatkę w "tea tent", czyli namiocie na zewnątrz. Jest dość chłodno, a następnego dnia mamy wcześnie wstać, więc nie siedzimy długo i idziemy spać.
20.07.2004. Budzą nas o 4:00 rano, wychodzimy o 4:30. Niestety musimy czekać na Koreanki ( a Koreańczycy w ogóle nie jadą ). Dojeżdżamy, wchodzimy ( tym razem bez sprawdzania biletów ) i czekamy na wschód słońca. Jest zimno, wieje wiatr. Słońce ładnie oświetla głowy na wschodnim tarasie. Niestety nie można w pełni nasycić się widokami, bo gdy tylko słońce znalazło się trochę wyżej nad horyzontem poganiają nas, aby już schodzić. Nie mogę zrobić takich zdjęć jak chce, bo jakaś grupa rzuca cienie Zjeżdżamy w dół, jemy śniadanie ( jajko, masło, miód, herbata ), pakujemy się i wracamy do Malatya. O 10:00 jesteśmy na miejscu. Kemal jest na tyle miły, że wysyła z nami chłopaka, aby pomógł nam kupić bilet do Kapadocji ( Nevsheir za 20 mln od osoby ). Chodzimy po mieście, korzystamy z Internetu ( 1 mln /h ), robimy drobne zakupy w supermarkecie ( ciasteczka ), jemy kebab ( 2 500 000 TL ) i lody ( Magnum 2 mln Tl, Cornetto 1,5 mln TL ). Bezpłatny busik zawozi nas na dworzec i wsiadamy do autobusu. Podróż jest dość nudna, z jednym postojem po drodze. 
okolice Goreme park w Goreme 1 park w Goreme 2 malowidła w Goreme 1 malowidła w Goreme 2 muzeum w Goreme Goreme - wnętrze grzybek i Ola grzybek i ja grzybki 1 grzybki 2 domek grzybki 2 dolina 1 dolina 2 dolina Goreme 1 dolina Goreme 2 dolina i ja dolina i Ola 1 dolina i Ola 2 roślinki widok na Uchcisar kwiatki dolina i Ola dolina i ja Goreme Goreme - łuk skalny podziemne miasto 1 podziemne miasto i ja podziemne miasto i Ola podziemne miasto 2 kobiety kościół dolina Ihlara 1 dolina Ihlara 2 dolina Ihlara - malowidła Chrystus dolina Ihlara - malowidła - Trzej Królowie dolina Ihlara - Ola garncarz Goreme - Ola 1 Goreme - Ola 2 widok - Gwiezdne Wojny 1 widok - Gwiezdne Wojny 2 klasztor 1 klasztor - forma skalna klasztor - tunele klasztor 2 klasztor i Ola klasztor 3 klasztor w Goreme  grzybek 1 grzybek 2 20.07.2004 O 19:30 docieramy do Nevsehr Okazuje się, że nie ma już minibusów do Goreme - ostatni odjeżdża o 19:00. Proponują nam taksówkę za 20 mln. Na dworcu mówią nam to samo, ale pewna agencja turystyczna proponuje nam, że jeśli zamieszkamy w ich hotelu ( pokoje wykute w skałach ) to oferują bezpłatne podwiezienie. Godzimy się na to. Podczas oczekiwania na samochód namawiają nas do wycieczek. W końcu ktoś nas zawozi do hotelu. Pokoik ładny, ale nie za duży, z łazienką, duże łóżko, 30 mln. za noc. Zostajemy w tym hotelu. Idziemy na kolację - w knajpie dają fajny, duży chlebek do sałatek. Jem "pride" ( taką turecką pizzę ). Wreszcie możemy sobie wypić winko do jedzenia. Koszt posiłku to 18 mln TL, zostawiamy 2 mln napiwku. 
21.07.2004 Wstajemy i jemy śniadanie ( w cenie pokoju ), oddajemy rzeczy do prania ( 7 mln TL ). Wreszcie możemy ruszyć w miasto. Najpierw idziemy do Open Air Museum. Wstęp kosztuje 12 mln TL/osobę + 5 mln za wstęp do "ciemnego kościoła". Oglądamy wykute w skałach kościoły, wiele z nich z pięknymi freskami. "Ciemny kościół" jest zachwycający. Również formy skalne są przepiękne. W cenie biletów jest wstęp do Takal - kościółka z chyba najpiękniejszymi freskami. Jemy niewielki posiłek i zaczynamy sobie spacerować po okolicznych wąwozach. oglądamy ciekawe kominy o fallusowatych kształtach. Wracamy do miasta i idziemy droga w stronę Nevshir. Podziwiamy przepiękny wąwóz oraz panoramę Goreme. Potem trochę chodzimy po samym mieście, korzystamy z Internetu ( 4 mln /h ), kupujemy trochę prezentów ( wino 10 mln ). Wieczorem idziemy na smaczną kolację za 17 mln, a potem pijemy kupione wcześniej wino za 5 mln. Decydujemy się pojechać następnego dnia na wycieczkę za 30$. Kupujemy bilety do Stambułu ( z podwiezieniem na Sultanahmet ) za 20 mln TL. Wymieniamy pieniądze po kursie 1$ = 1,415 - 1,425 mln TL. W jednym miejscu odmawiają nam wymiany, bo nie ma szefa ...
22.07.2004. Wstajemy rano. Jedziemy na tzw. "Green Tour". Płacimy za hotel ( w sumie 67 mln TL ), bo wieczorem jedziemy do Stambułu. Po śniadaniu przyjeżdża minibus agencji. Razem z nami jadą Koreańczycy, Ekwadorczycy mieszkający w Hiszpanii i para tureckich nowożeńców. Przewodniczka to młoda dziewczyna. Program różni się od tego z folderu, ale chyba na lepsze, więc nie protestujemy. Najpierw jedziemy na punkt widokowy z panoramą Goreme - trochę dalej niż doszliśmy poprzedniego dnia. Potem wchodzimy do podziemnego miasta ( wstęp 10 mln ). Ma ono 7  poziomów, mieszkańcy chronili się tam w przypadku wojen i niepokojów. Oglądamy jaskinie przeznaczone dla bydła, kuchnię, winiarnię, szyb wentylacyjny, a na samym dole ( 7 poziom ) kościół na planie krzyża. Po wyjściu nowożeńcy kupują wszystkim gozleme, czyli chlebek z zawiniętym w niego serem i kartoflami. Przewodniczka częstuje nas colą. Następny punkt programu to dolina Ihlara ( wstęp 5 mln ), głęboka na 100 m.  Najpierw oglądamy kościół z prostymi, ale ciekawymi freskami. Potem idziemy doliną wzdłuż strumienia. Jest bukolicznie ... Docieramy do wioski, gdzie w restauracji jest obiad. Wybieramy rybę ( w cenie wycieczki ) i piwo ( 3 mln TL ). Przy obiedzie rozmawiamy z Ekwadorczykami. Wsiadamy do minibusu i długo jedziemy na punkt widokowy. Możemy z niego zobaczyć miejsca, gdzie kręcono sceny do "Gwiezdnych Wojen". Zachodzimy do wykutych w skale klasztorów. Mnóstwo korytarzy i różnego rodzaju zakamarków. Potem musimy odwieźć turecką parę na autobus do Nevshir, a my jedziemy do miasta Avanos do warsztatów garncarskich - obserwujemy, jak się robi garnki. Jedna osoba z wycieczki sama ma okazję sama to robić. No i oczywiście zwiedzamy sklep. Wiele wyrobów jest ładnych, ale wszystkie drogie. Na zakończenie jedziemy do Pasabag, gdzie oglądamy przepiękne kominy, będące symbolem Kapadocji. Niestety różne stragany zasłaniają widok. Co nie przeszkadza nam kupić na nich drobnych prezentów - bransoletkę i wyroby z onyxu. Bransoletka jest tańsza, niż gdzie indziej ( 5 mln, a nie 15 ), ale nie wiadomo, czy nie z podrabianego kamienia. Wracamy do Goreme. Wypłacamy jeszcze pieniądze z bankomatu, a potem jemy kolację w Goreme Restaurant - Ola kiepskie gozleme, ja całkiem smacznego grillowanego kurczaka. Zabieramy nasze plecaki z hotelu i idziemy na "dworzec autobusowy", Zabierają nas minibusem do Nevshir, gdzie już czeka autobus do Stambułu.. Odjeżdżamy z opóźnieniem . Podróż przebiega dobrze, są wolne miejsca w autobusie, mamy kilka przystanków, ostatni na monstrualnym dworcu ze smażalnią gozleme.

błękitny meczet 1 Haghia Sophia błękitny meczet 2 błękitny meczet - wnętrze Haghia Sophia - Chrystus - mozaika Haghia Sophia - wnętrze obelisk obelisk i rodzina cysterny 1 cysterny 2 cysterny 3 cysterny - głowa Meduzy 1 cysterny - głowa Meduzy 2 cysterny - płacząca kolumna Bosfor most - Ola most - ja wędkarze widok na Stare Miasto wieża Galata

23.07.2004 Rano dojeżdżamy na Otogar w Stambule. Podwożą nas na Sultanahmet. Szukamy hotelu, jednak nie jest to takie proste - albo są zapełnione, albo drogie ( 35-40$ za dwójkę ). W końcu decydujemy się na dormitorium w Mavi Guesthouse ( 12 mln LT za osobę, ze śniadaniem ). Jemy śniadanie ( przysługuje nam, bo w dniu wyjazdu nie zdążymy zjeść ). Niestety źle się czujemy - coś nam zaszkodziło. Leżymy w hotelu, śpimy. Robimy zakupy w pobliskim sklepiku ( 2 mln TL za trzy banany ). Wieczorkiem, gdy czujemy się lepiej, wychodzimy przed nasz hotelik, pijemy herbatkę, obserwujemy biegające dzieci.
Następnego dnia czujemy się sporo lepiej. Wyciągamy pieniądze z bankomatu i idziemy zwiedzać. Wchodzimy do Hagia Sophia ( 15 mln TL ). Przed wejściem trzeba przejść przez bramki, a bagaże są prześwietlane. Sporo wycieczek. W świątyni odczuwam dostojność bijącą z tego miejsca.  Są rusztowania, ale nie przeszkadza to bardzo. Wchodzimy na galerię po stromej rampie. Oglądamy odrestaurowane freski. Po wyjściu chcemy jeszcze odwiedzić Niebieski Meczet, ale jest zamknięty z powodu modlitw. Idziemy do pałacu Topkapi. Jednak okazuje się, że do wejścia jest ogromna kolejka, a bilety są koszmarnie drogie ( 10 mln pałac + 10 mln skarbiec + 10 mln harem ). Postanawiamy nie wchodzić. Ola jest zmęczona i wraca do hotelu. Ja oglądam Niebieski Meczet ( wstęp bezpłatny ). Jest tam wydzielona część dla zwiedzających. Wnętrze jest przepiękne  - marmury i niebieskie mozaiki. Idę do cystern ( 10 mln TL ). Wspaniałe miejsce - kolumny stojące w wodzie, dobrana nastrojowa muzyka. Spośród kolumn kilka jest specyficznych - jedna z wyrzeźbionymi łzami i dwie osadzone na głowach meduz. Rzucam pieniążek na szczęście do stawu . Oglądam hipodrom - kolumny z czasów Konstantyna, kolumnę przywiezioną z Delf ( upamiętniała zwycięstwo Greków nad Persami ), obelisk z Egiptu. Wracam do hotelu. Ola odpoczęła - prowadzę ją do cysterny, chcę, żeby je zobaczyła - też jest zachwycona. Jemy obiad w Mc Donald`s ( troszkę drożej niż w Polsce - zestaw 5,9 mln, szejk 2 mln TL ). Idziemy nad morze, koło mola ( nagabują nas na rejs po Bosforze ). Przechodzimy przez most z licznymi wędkarzami, kręcimy się trochę po drugiej stronie i wracamy. Przechodzimy przez bazar z przyprawami i słodyczami - kupujemy słodycze ( 1 kg około 10 mln ) i herbatę czerwoną ( 100 g około 2 mln ) oraz jaśminową (600 g - 3 mln ) Krętymi uliczkami wracamy do hotelu. Na ulicy Divan Yolu odsprzedaję tureckie liry ( 40 mln za 27$ ). Wracamy do hotelu, korzystamy z Internetu ( 1h za 3 mln, szybki ), kupujemy coś do picia. Szukamy knajpki z tanim piwem, w końcu pijemy je w naszym hotelu.  ( Tuborg i orzeszki - 2,5 mln TL ). Wcześniej wykupiliśmy transport na lotnisko za 12 mln - wyjeżdżamy o 4:30. 
25.07.2005 Wstajemy o 3:30, myjemy się i pakujemy. O 4:30 przyjeżdża po nas autobus "shuttle bus" Jedziemy trochę przez starą dzielnicę, potem bezpośrednio autostradą na lotnisko. Bez problemów oddajemy bagaże i dostajemy karty pokładowe. Robimy zakupy w sklepie wolnocłowym. Lot przebiega spokojnie, kapitan mówił do pasażerów ciekawie - "z jajem". Jedzenie jest całkiem dobre, trochę śpię. W Pradze kupujemy trochę alkoholu ( niestety po cenach "dla obywateli Unii"), pijemy wino i piwo w barze ( 110 Kc ). Lecimy do Polski - to niestety koniec naszych wakacji.
 

Napisz do mnie  :  mail<wytnijtoooo>@zoch.pl

Reklama
Mazury Mielno noclegi Łeba noclegi

Etykiety piwne z różnych krajów Rok 1999 - przez Rosję i Chiny do Bangkoku Rok 2000 - w krainie Inków Marzec 2001 - Berlin i Hanower Maj 2001 - w siedem dni dookoła Syrii Sierpień 2001 - krótka wizyta w Pradze Jesień 2001 - w kolebce ludzkości Sierpień 2002 - Lwów Jesień 2002 - śladami Stasia i Nel - Sudan Egipt Jordania Miasto nad Newą Wilno Jesień 2003 - znowu w Azji Birma Tajlandia Laos Turcja i Iran 2004 Ojców i Kraków Holandia 2004 Londyn 2004 Warmia i Mazury 2005 Afryka 2005 Zdjęcia Kalifornia - maj 2006 Zdjęcia Belgia - maj 2006 Zdjęcia Berlin - lipiec 2006 Zdjęcia Rzym, Watykan, Mediolan - sierpień 2006 galerie Jemen Stambuł południowe Indie luty 2007 Azja 2007 - Jemen, Stambuł, południowe Indie Zdjęcia Norwegia czerwiec / lipiec 2007 podróż do Norwegii czerwiec / lipiec 2007 Zdjęcia Barcelona listopad 2007 Zdjęcia Petersburg kwiecień 2008 Zdjęcia Indonezja , Dubaj , Zurich kwiecień / maj 2008 Zdjęcia Rzym - sierpień 2008 podróż 2008 Indonezja , Dubaj , Zurich kwiecień / maj 2008 podróż 2009 Gwatemala , Honduras , Belize luty / marzec 2009 Zdjęcia Portugalia - wrzesień / październik 2008 Etykiety piwne z różnych krajów Rok 1999 - przez Rosję i Chiny do Bangkoku Rok 2000 - w krainie Inków Marzec 2001 - Berlin i Hanower Maj 2001 - w siedem dni dookoła Syrii Sierpień 2001 - krótka wizyta w Pradze Jesień 2001 - w kolebce ludzkości Sierpień 2002 - Lwów Jesień 2002 - śladami Stasia i Nel - Sudan Egipt Jordania Miasto nad Newą Wilno Jesień 2003 - znowu w Azji Birma Tajlandia Laos Turcja i Iran 2004 Ojców i Kraków Holandia 2004 Londyn 2004 Warmia i Mazury 2005 Afryka 2005 Zdjęcia Kalifornia - maj 2006 Zdjęcia Belgia - maj 2006 Zdjęcia Berlin - lipiec 2006 Zdjęcia Rzym, Watykan, Mediolan - sierpień 2006 galerie Jemen Stambuł południowe Indie luty 2007 Azja 2007 - Jemen, Stambuł, południowe Indie Zdjęcia Norwegia czerwiec / lipiec 2007 podróż do Norwegii czerwiec / lipiec 2007 Zdjęcia Barcelona listopad 2007 Zdjęcia Petersburg kwiecień 2008 Zdjęcia Indonezja , Dubaj , Zurich kwiecień / maj 2008 Zdjęcia Rzym - sierpień 2008 podróż 2008 Indonezja , Dubaj , Zurich kwiecień / maj 2008 Zdjęcia Portugalia - wrzesień / październik 2008 Zdjęcia Gwatemala , Honduras i Belize - luty / marzec 2009 Zdjęcia Prowansja - czerwiec 2009 Zdjęcia Paryż - lipiec 2009 Zdjęcia Supraśl - październik 2009 Zdjęcia Orissa , Bangkok , Birma - luty / marzec 2010 Zdjecia Oman , ZEA ( Dubaj ) - styczeń 2011 podróż 2009 Gwatemala , Honduras , Belize luty / marzec 2009 podróż 2010 Orissa , Bangkok , Birma luty / marzec 2010 Zdjęcia Praga Biebrza Roztocze Pólnocne Włochy - Toskania - 2010 Zdjęcia Kraków - 2011 Zdjęcia Narew - 2011 Zdjęcia Poznań - 2011  podróż Oman , Zjednoczone Emiraty Arabskie styczeń 2011

Barcelona 2007 Belgia 2006 Berlin 2006 Gwatemala Honduras i Belize 2009 Indie 2007 Indonezja 2008 Jemen 2007 Norwegia 2007 Paryż 2009 Petersburg 2008 Portugalia 2008 Prowansja 2009  Rzym 2008 Stambuł 2007 Supraśl 2009 USA Kalifornia 2006 Włochy 2006  Orissa Bangkok i Birma 2010 Zdjecia Oman , ZEA ( Dubaj ) - styczeń 2011 Praga 2010 Biebrza 2010 Roztocze 2010 Północne Włochy i Toskania 2010 Kraków 2011 Narew 2011 Poznań 2011