To była wycieczka rodzinna. Do Wilna pojechaliśmy z
moim bratem, jego dzieciakami i naszym ojcem. Pierwotny plan zakładał
podróż pociągiem, ale ponieważ w odpowiadającym nam terminie nie było
wolnych miejsc pojechaliśmy samochodem mojego brata. Wyjechaliśmy piątkowym,
sierpniowym popołudniem, aby późnym wieczorem dotrzeć do granicy. I tu
czekała nas niemiła niespodzianka - długa kolejka i kilkugodzinne
oczekiwanie. odprawa przebiegała dosyć opieszale, np. nasza SG sprawdzała
dość skrupulatnie dane samochodu. Ciekawe, czy
w Unii nadal jest tak samo ? Po przekroczeniu granicy musieliśmy
objechać jeszcze nocą jakiś wypadek. Ale w końcu dotarliśmy do
autostrady Wilno - Kowno, a potem zaskakująco łatwo odnaleźliśmy
kemping "Slenyje"
w pobliżu Trok, na którym mieliśmy zarezerwowany nocleg. Kemping nie był
za tani ( 100 Lt za domek czteroosobowy ), ale całkiem przyzwoity.
|
|
Następnego ranka pojechaliśmy zwiedzać miasto. Samochód
zostawiliśmy na parkingu strzeżonym ( 10 litów za dobę ), choć nie
wydaje się, żeby było koniecznie potrzebne. Przeszliśmy mostem
i już byliśmy w okolicach katedry. Ta niestety była w remoncie, zresztą
zbudowana w stylu klasycystycznym nie jest największą atrakcją miasta.
Za to ciekawe s a jej kaplice, np. św. Kazimierza. Tuż obok trwa ..
budowa pałacu książęcego ( dziwactwo ). Wąskimi ulicami Starego Miasta
idziemy w kierunku rynku, mijając piękne pałace, kościoły i cerkwie.
Na rynku największe zainteresowanie wzbudza ... akwarium z żywymi
rybkami. Potem idziemy w kierunku Ostrej
Bramy. Tu zatrzymujemy się na dłuższą
chwilę - modlimy się przed cudownym
obrazem Matki Boskiej. Samo miejsce ma rzeczywiście
niesamowitą atmosferę i jest tak różne od Jasnej Góry - malutkie,
skromne, bez fanfar i wystrzałów armatnich. Niestety każda większa
grupa wiernych lub turystów powoduje tłok. Pod kościołem niestety żebrzą miejscowe starsze Polki ... Robimy się głodni. Dzieciaki ciągną
nas do Mc Donald`s z dziwaczną toaletą podświetloną niebieskimi jarzeniówkami.
Gdy już nasyciliśmy się tradycyjnymi litewskimi hamburgerami :-) idziemy w
stronę drugiego najważniejszego dla Polaków miejsca w Wilnie -
cmentarza na Rossie. Po drodze oglądamy niezmienione stare uliczki i
odnowiony barbakan. Wizyta na
Rossie jest z jednej strony ciekawa i
podniosła - widzimy grób matki marszałka Piłsudskiego ( z jego sercem
), groby wielkich Wilnian. Z drugiej strony zaniedbany cmentarz budzi też
smutek. Wracamy inna drogą. Zatrzymujemy się w miłej restauracji na
Zarzeczu nad rzeką. Zwiedzamy kościoły św Anny i Bernardyński - jedne
z najwspanialszych obiektów sakralnych w mieście. Potem idziemy na wieżę
Giedymina, skąd roztaczają się wspaniałe widoki na miasto. Wracamy
do samochodu i jedziemy do Trok. Tam jedziemy na kolację do restauracji
karaimskiej. Jedzenie jest świetne, przyjemność mąci nam jednak
kelnerka, która ma wyraźne opory z wydaniem reszty. Wracamy na kemping i
idziemy spać. |
|
Następnego dnia zwiedzamy zamek w
Trokach.
Samochód zostawiamy na parkingu i idziemy do zamku. Po drodze oglądamy
jeszcze charakterystyczne domki Karaimów oraz ich drewnianą świątynię
- Kenesę. Zamek, położony na wyspie, z zewnątrz wygląda bajkowo
- piękna ceglana budowla odbijająca się w wodach jeziora. W środku
wyraźnie widać, że został dawno zniszczony i odbudowany dopiero po
wojnie. W środku mieści się typowa wystawa różnych historycznych przedmiotów.
Komentarze i opisy tak przeinaczają historię i nic nie mówią o polskości
w tym rejonie, że aż budzą uśmiech. Po wyjściu idziemy obejrzeć różne
stragany z pamiątkami - dzieciaki chcą sobie coś kupić. Choć mieszka
tutaj spora mniejszość polska, to boją się oni mówić po polsku. Gdy
my chcemy rozmawiać z nimi w naszym wspólnym języku, jakiś Litwin obwieszcza nam, że
to Litwa i mówi się po litewsku ! Kompleksy miejscowych są wciąż
silne. Jemy obiadek w miejscowej knajpce ( kołdun i kwas chlebowy -
drogie, bo to miejsce turystyczne ) i zamierzamy wracać do Polski.
Niestety okazuje się, że nasz samochód uległ małej awarii. W czasie
kiedy mój brat go reperuje idziemy odwiedzić kościół
Nawiedzenia NMP, opisywany w Trylogii. Ma on obecnie wystrój
barokowy. Trafiamy akurat na mszę w języku litewskim, odbywają się tam
także msze po polsku. W środku znajduje się piękna kaplica Romerów,
oraz słynny, cudami słynący obraz Matki Boskiej Trockiej, namalowany w
stylu wschodnim na miedzianej blasze. Gdy samochód jest już sprawny
wyruszamy w drogę powrotną. Na granicy znowu czekamy - odprawa litewska
trwa dość długo, bo mają jakąś kontrolę. Do domu docieramy
wieczorem - zmęczeni, ale i zadowoleni. |
|